• Historia

        • Kościół w Leśniowie Wielkim

           

          Przy wjeżdzie do Polski od strony Niemiec, można zauważyć bardzo ciekawą rzecz: za każdym razem gdy się wjeżdża do jakiejkolwiek wsi, kościół stoi dokładnie na wprost jadącego – jakby miało się w niego wjechać. Tak jest w Dąbiu, Pławiu, Gronowie, Łagowie i Leśniowie Wielkim. W Leśniowie Wielkim kościół stoi dokładnie po środku wsi - na skrzyżowaniu dwóch głównych dróg, lecz niezbyt blisko pozostałych budynków. Gdy się wjeżdża do wsi od strony Zielonej Góry po prawej stronie ulicy stoi rząd siedmiu bądź ośmiu domów, podczas gdy po stronie lewej są tylko dwa domy (za naszych czasów był tylko jeden).Ten dom to była plebania, która stała na malutkim wzgórzu, oddalona od ulicy. Przed plebanią stała jeszcze ogromna stodoła. Ostatnie rodziny, które mieszkały na plebanii: Kaiser i König. Ponieważ w Leśniowie Wlk. było więcej rodzin o nazwisku König, tych z plebanii nazywano „König z górki”. Obok kościoła był cmentarz. Od strony Ulicy Głównej (Zielona Góra – Krosno Odrz.) odgraniczał kościół gruby mur, w którym była mała brama wejściowa. Przez nią wchodziło się na teren kościoła, mijając po prawej stronie płynący rów. Ta bramka była wówczas jedynym wejściem na teren kościoła.

           

           

          - kościół z plebanią

           

          Gdy my, mieszkańcy Leśniowa Wlk. sprzed roku 1945, przyjrzymy się nowemu zdjęciu kościoła, gdzie widoczne są jego oba boczne skrzydła, wydaje on się nam jakby obcy. Za naszych czasów nie było możliwości zobaczenia kościoła od strony Zielonej Góry – zasłaniały go krzaki i wysokie drzewa. Poza tym stała tu jeszcze ogromna stodoła, należąca do plebanii. Plebania od dawna nie była zamieszkiwana przez księdza. Co dwa tygodnie przyjeżdżał do wsi ksiądz z Koźli, który w czasie wojny pokonywał tę daleką drogę często na pieszo! W plebanii mieszkała rodzina König, do której obowiązków należała „obsługa” kościelnych dzwonów. Dzwony wzywały mieszkańców na msze święte i ogłaszały święta; dzwoniły w czasie pogrzebów (także mieszkańców ewangelickich). Mniejszy dzwon rozbrzmiewał codziennie w południe. Podczas wojny zabrano dzwony z kościołów, co wywołało ogromne wzburzenie wśród mieszkańców. Przez pewien czas stały na placu przed kościołem, a następnie zniknęły. Na początku ludzie podejrzewali organistę o kradzież dzwonów. Był on znanym działaczem partyjnym. Co się stało z organami kościelnymi też niewiadomo. Wielu z naszych

          Ewangelików nie znało Kościoła od wewnątrz w ogóle, ponieważ nigdy w nim nie byli. Dopiero teraz, gdy odwiedzamy Leśniów możemy zobaczyć jak piękny jest kościół wewnątrz.

           

          Za naszych czasów przy cmentarzu przykościelnym stał ogromny krzyż. Wisząca na nim naturalnych rozmiarów figura Jezusa była wykonana z płaskiej blachy. Figura wystawała ponad mur i była odwrócona twarzą w stronę ulicy w kierunku na Zieloną Górę. Wejście do kościoła znajduje się dokładnie pod wieżą, której szczyt kształtem przypomina cebulę. Przed kościołem stoi mała budowla, którą nazywaliśmy „przechowalnią noszy“, gdyż właśnie tam przechowywano nosze, na których niesiono trumnę na cmentarz. Pod budynkiem jest krypta. Schody prowadzące na dół były przykryte drucianą kratką, która nie była zbyt mocno przymocowana, tak jak i drzwi na dole przy krypcie nigdy nie były do końca zamknięte. Dla nas, dzieci, zejście na dół było ogromnym wyzwaniem. Szybko jednak wypędzał nas stamtąd widok szkieletów, które częściowo wystawały z zapadających się trumien! Co oznaczały herby nad wejściem do krypty nie wiedzieliśmy, ponieważ tak naprawdę się tym nie interesowaliśmy. Dopiero dziś wiemy, że są to herby Barona von Arnolda i jego żony. Z tyłu za kościołem stoją 2 duże kamienie nagrobne. Z łacińskiego napisu wynikało, że został tam pochowany młody szlachcic, który pochodził z Francji. Był on kamerdynerem Grafa Rothenburga. Jego żona Maria Ludvika Ester jest również uwieczniona na kamieniu.


          Jedynymi nagrobkami, które uchowały się z naszych czasów

          jest tablica nagrobna kantora i nauczyciela Theodora Christ (1855-1930) oraz kantora i nauczyciela Oskara Lange (1879-1924); obie znajdują się przy bocznej ścianie kościoła.

           

          Po roku 1945 rozbudowano Ulicę Główną we wsi (na Zieloną Górę), która została poszerzona aż do murów kościelnych. Przy dzisiejszym ruchu ulicznym byłoby bardzo trudno używać naszej małej bramy jako głównego wejścia na teren kościoła. Społeczność polska rozpoczęła więc szukanie innego rozwiązania. Dobrym pomysłem okazało się usunięcie muru od strony w kierunku Drzonowa i stworzenie w tym miejscu frontowego wejścia na teren kościoła. Jedyną przeszkodę stanowił płynący tu rów. Szybko poradzono sobie jednak z tym problemem: rów płynie teraz pod ziemią.

                     

           

          Oskar Witzlau, były mieszkaniec Leśniowa Wlk., odwiedził Leśniów w grudniu w roku 2002. Przyglądał się wówczas bardzo dokładnie kościołowi. Szczególnie zainteresował go murowany słup, który stoi na końcu muru przykościelnego w kierunku na Zieloną Górę. Na czworokątnym kamieniu zakończonym kulą są wygrawerowane dwie daty: 1814 i 1914. Co one oznaczają, nie wiemy. Może w tych latach mur był odnawiany?
           

          ...dzwony kościelne

           

          relacjonuje Oskar Witzlau:

          Ten artykuł chcę poświęcić historii i znaczeniu dzwonów we wsi.

          Dlaczego kościół w Leśniowie Wlk. nie posiada dziś żadnych dzwonów? W czwartym bądź w piątym roku II Wojny Światowej rozmontowywano dzwony z wież kościelnych niemieckich wsi i miast, by potem je wywieźć w miejsca nam nieznane. Dzwony te miały być stapiane, a następnie wykorzystane do celów zbrojnych.

          Katolicki kościół w Leśniowie Wlk. posiadał mały i duży dzwon.

          Mały dzwon rozbrzmiewał codziennie w południe. Gdy umierał któryś mieszkaniec wsi, wówczas powiadamiał o tym duży dzwon, zwany również dzwonem śmierci. Dzwonił on wtedy przez 10 minut - dodatkowo otwierano drewniane okno w wieży kościelnej; wówczas każdy już wiedział że ktoś z nas odszedł na zawsze. Również ceremonia pogrzebowa (trzeciego dnia po śmierci) odbywała się przy dźwiękach dzwonu śmierci. Podczas katolickich świąt rozbrzmiewały obydwa dzwony. Za naszych czasów w drewnianej części wieży kościelnej znajdowało się dwoje małych drzwi w kierunku na północ i południe. Zależnie od potrzeby, otwierano je przy dźwiękach dzwonu. Przez te drzwiczki miało się widok na cały korowód pogrzebny. Można więc było bez problemu określić, kiedy zacząć, a kiedy zakończyć uderzanie w dzwon. Dźwięk dzwonu towarzyszył zmarłemu do momentu, gdy trumna była już w grobie.

          O śmierci i pogrzebach. Za naszych czasów nie było we wsi żadnego miejsca, gdzie można by było przechowywać zwłoki zmarłych. Zmarli leżeli więc w domach. Fakt ten spowodował, że śmierć nie była dla nas tematem tabu. Także dzieci nie były od tego przykrego wydarzenia specjalnie izolowane. Pamiętamy dokładnie pogrzeb młodej dziewczyny - Klary Hering, która zmarła przy porodzie 17.07.1938 roku. Jej malutką córeczkę, Gerdę, ochrzczono przy otwartej trumnie matki. W Leśniowie Wlk. nie było specjalnego samochodu, którym można by przewozić zwłoki z domu zmarłego na cmentarz (choć byłoby to bardzo wskazane, ponieważ najdłuższy odcinek pochodu żałobnego od domu zmarłego na cmentarz wynosił 1,5 km). Dlatego też potrzeba było 6-8 mężczyzn, którzy nieśli trumnę i po drodze się zmieniali. Trumna leżała na noszach, które niesiono na ramionach. Na początku procesji żałobnej szedł najwyższy uczeń najstarszej klasy w szkole, który trzymał w dłoniach dwumetrową sztangę zakończoną krzyżem i czarną wstążką. Na co dzień wisiał ów krzyż w klasie szkoły ewangelickiej. Za krzyżem szły 12-14–letnie dzieci, które śpiewały pieśni. Za nimi szedł proboszcz, a potem trumna. Nasz ostatni proboszcz pochodził z Pławia, wsi oddalonej o 7 km. Najczęściej śpiewaną pieśnią w trakcie pochodu była „Jezus nadzieją mą”. Podczas spuszczania trumny do grobu śpiewano: „Otóż kładziemy Cię na spoczynek“, potem: „Spoczywaj spokojnie w zimnej ziemi” , „Taki jest Boga plan”.

           

          Po zarekwirowaniu dzwonów w latach 1944/45, zapanowała we wsi straszliwa cisza; brakowało czegoś ważnego w codziennym życiu. Wiele łez polało się w dniu zdejmowania dzwonów. W tym dniu dotarło też do nas, że wojna jest już ostatecznie przegrana. Wszyscy bardzo przejmowaliśmy się losem naszych dzwonów. Dziś wiemy, że nie wszystkie zostały przetopione do celów zbrojnych- niektórym udało się przetrwać. Nie do opisania była nasza radość, gdy dowiedzieliśmy się, że:

           

          jeden z dzwonów wraca do Leśniowa Wielkiego! Dokładnie 5 czerwca 2004 roku przedstawiciele niemieckiej gminy Wittmund przywieźli dzwon z powrotem do Leśniowa Wielkiego. Ów dzwon (w roku 1400 odlany) leżał od 1944 roku na składowisku dzwonów w Hamburgu. W roku 1964 wypożyczono go do gminy Wittmund, gdzie pewien młodzieniec (Florian Schneider) zainteresował się jego pochodzeniem. Niesamowita historia!!!

          W międzyczasie dowiedzieliśmy się też, że drugi dzwon (odlany w roku 1464) również przetrwał wojnę i jest gdzieś w zachodnich Niemczech. Może i on wkrótce wróci do swej małej ojczyzny…

           

          Jeszcze na obczyźnie - wieża przykościelna w Wittmund w Niemczech gdzie dokładnie przez 40 lat wisiał leśniowski dzwon (mniejsze na zdj. )…………

           

          Leśniów Wielki 5.VI.2004

          …………………………….. i już w domu – w Leśniowie Wielkim, gdzie przez 542 lata (od 1402 do 1944 roku) dzwonił po kilka razy dziennie. Zarówno obecni jak i byli mieszkańcy Leśniowa (Brunhilda Berger z mężem, na zdj.) przyjęli dzwon z ogromną radością.

          Szkoły

           

          Katolicka szkoła w Leśniowie Wielkim

          Katolicka szkoła w Leśniowie Wielkim stoi przy Ulicy Głównej na przeciwko kościoła – jest to czwarty dom od końca w kierunku Zielonej Góry (dziś stoi przed nim wysoki mur). Przed szkołą rósł potężny jesion, który miał przypominać o końcu wojny w roku 1871. Pomieszczenie klasowe nie było zbyt duże. W czasie wojny w tym budynku szkolnym, Hitler – Jugend organizowało swoje cotygodniowe spotkania.

           

           

          Tak jak leśniowski kościół, tak samo leśniowska szkoła była jedyną katolicką szkołą w okolicy. Dlatego też chodziły do niej dzieci z Sudołu, Leśniowa Małego oraz Łagowa. Mimo to, szkoła ta była bardzo mała pod względem ilości uczniów (najwięcej uczniów, bo 14, chodziło do szkoły za czasów kantora Jeschke). Nauczyciele byli wówczas zatrudniani przez kościół jako kantorzy i organiści.

           

          Nauczyciele w Groß-Lessen:

          Franz Fietzek był ostatnim nauczycielem w szkole katolickiej, ponieważ za jego czasów nastąpiło zjednoczenie wyznań, a tym samym szkół. Do Leśniowa Wielkiego przybył on w roku 1936 z Deutsch-Wartenberg. Był kawalerem; przyjacielski i bardzo lubiany. Jego uczniowie jeszcze dziś pamiętają organizowane przez niego spacery do lasu, nad staw. Po zespoleniu dwóch szkół, Fietzek przejął najmłodsze klasy.

          Vinzenz Gärtner zastąpił Fietzka w roku 1939. W czasie wojny Gärtner uczył wszystkie dzieci w szkole. Był znany z zamiłowania dla Partii Hitlerowskiej. Przeżył wojnę.

           

           

           

          Oskar Lange, ur. 20.3.1879 , zm.14.9.1924 (jego grób znajduje się przy kościele)

          Lange miał żonę - nauczycielką z Leśniowa Małego, panią Schreiber.

          W Leśniowie Wielkim w dniu 14.09.1924 został poświęcony pomnik ku czci 33 leśniowskich żołnierzy, którzy zginęli podczas I Wojny Światowej (stał między cmentarzem, a drogą polną prowadzącą na osiedle). Lange wygłaszał wówczas przemówienie, gdzie po słowach:

           

          „…niniejszym odsłaniam pomnik“ ....padł nieżywy na ziemię (prawdopodobnie zawał)!

           

          Pomnik Bohaterów – warto zwrócić uwagę na piękną rzeźbę na górze pomnika (dziś po lewej stronie od miejsca, w którym był pomnik, stoi stolarnia, a po prawej stronie jest cmentarz)

          Pomnik został zniszczony

          Przez Rosjan w czasie

          II Wojny Światowej

          (uchowała się jedynie lewa krawędź schodów)

           

           

          Nauczyciel Jeschke - widzimy go na poniższym zdjęciu klasowym, które pochodzi z roku 1929. Miał żonę i córkę.

          Nauczyciel Jeschke i jego uczniowie

          uczniowie w codziennych strojach ---------

          od lewej stoją: Figura Anton, Löwens (Brenner) Franz,

          Figura Josef, Nicklaus Agnes, Jeschke Erika (córka kantora),

          Bürger Lieschen, Kantor Jeschke

          przed nimi siedzą:

          König Elisabeth, Meißner Gerhard, Bürger Kurt, Nicklaus Bruno,

          Löwens Paul, König Otto, Meißner Elisabeth

           

           

           

           

           

          Theodor Leberecht C H R I S T

           

          1855 –  1930 - pochodził z Lauban.

          Kantor Christ był bardzo wszechstronnym człowiekiem – kochał prace w ogrodzie i polowania. W Leśniowie mieszkał od roku 1880, w budynku poczty. Prowadził grupę teatralną i chór kościelny. Jego grób znajduje się również z tyłu leśniowskiego kościoła.

           

           

           

          Ewangelicka szkoła w Leśniowie Wielkim, budynki szkolne


           

           

          Położenie terenu szkolnego - stara szkoła stała na rogu Ulicy Głównej w kierunku Łagowa i Starej Drogi (droga polna przy szkole w kierunku majątku). Budynek ten stoi do dziś, jednak jest to budynek mieszkalny. Przed szkołą było podwórko szkolne. Z tyłu za starą szkołą stała stodoła, za nią znowu podwórze, a na końcu stała nowa szkoła. Ogrody szkolne graniczyły od północy z posiadłością rodziny Hering, a od południa sięgały po ziemie rodziny Freitag. Toalety stały obok nowej szkoły. W stodole szkolnej gromadzono drewno na opał. Cięcie drzewa, składanie go w stodole należało do prac społecznych – co pewien czas była wyznaczana jedna osoba z danej rodziny.

          Podwórze szkolne było oddzielone od Ulicy Głównej prostym, drewnianym płotem. Często siadaliśmy na tych okrągłych belkach i obserwowaliśmy ruch na ulicy, a także przyglądaliśmy się istniejącej naprzeciwko szkoły stacji benzynowej; poza tym machaliśmy przechodzącym żołnierzom. Na podwórzu przed starą szkołą stoją dwa dęby: ten po prawej stronie stał od kiedy pamiętamy i nazywał się Bismarck. Ten po lewej stronie natomiast został posadzony za naszych czasów - nazwano go Dębem Hitlera!

          Aby dojść do posiadłości rodziny Freitag, trzeba było przejść przez teren szkoły od strony Starej Drogi. Ten krótki odcinek drogi został ogrodzony przez jednego z uczniów żywopłotem morwy. Krzaczki morwy zostały później posadzone wokół całego terenu szkolnego – podczas wojny były one potrzebne do hodowli gąsienic jedwabników.

          Kiedy została wybudowana stara szkoła, nie wiadomo. Budynek jest jednopiętrowy, wejście główne od strony ulicy z 3-4 stopniami schodów. Obok wejścia tylnego była pompa wodna. Klasy mieściły się w lewej części budynku, natomiast w prawej części mieszkali nauczyciele.

           

           

          Nowa szkoła została wybudowana na przełomie lat 1928/1929 - budynek jednopiętrowy, pomalowany na jasno. Wejście do pomieszczeń klasowych znajdowało się od strony Starej Drogi. Do części mieszkalnej prowadziły schody od strony podwórza szkolnego (na zdjęciu wejście do części mieszkalnej).

          Nauczyciel Paul Mansel z rodziną, wprowadził się jako pierwszy do nowej szkoły.

           

           

          Ewangelicka szkoła w Leśniowie Wielkim, nauczyciele


           

           

           

           



          rok 1929 - przed nowo poświęconą szkołą
          nauczyciel Mansel i nauczyciel Straß

          z dziećmi urodzonymi w latach 1921-1923

           

           


          Od lewej strony u góry: Willi Jeschke, Hanni Mansel, Gustav Wegner, Willi Horn, Gerhard Ludwig, Willi Wegner, Otto Spielberg, Helmut Hanold, Irmgard Jensch, Günter Büttner, Kurt Hanold, Neufeld, Paul Vierling, Hermann Lehmann, ,Erna Schmidt, Erna Dümke, Walter Panjas, Hans Menzel, Liesbeth Richtsteig Herta Simon, Erna Bloom, Anna Höpfner, Elsbeth Hanold, Elly Gritschkenajniższy rząd: Anna Lehmann, Erna König, Agnes Liske, Charlotte Burdack, Marta Becker, Christa Mansel,Elfriede Jensch, Elsa Hirthe, Wally Furkert, Else Jensch, Frieda Hering

           

           

           

          W sumie 97 uczniów chodziło do szkoły w roku 1933:

          50 uczniów – nauczanie początkowe z panem Kusche, 47 – starsi uczniowie z panem Rau

           

          Willi Rau do Leśniowa Wielkiego przybył z Nowej Soli w roku 1931/32 ze swą młodą żoną. Ich pierwsze dziecko - dziewczynka, zmarło. Potem urodziło im się trzech synów. Nauczyciel Rau uczył „starszaki“, czyli klasy 4-8. Jego zajęcia odbywały się w nowej szkole. Na początku wojny wzięto Rau’a do wojska. Jedynym nauczycielem w szkole był wówczas Vinzenz Gärtner. Zmiana nastąpiła w roku 1943, kiedy to Vinzenz Gärtner został wciągnięty do wojska, a pan Rau wrócił do domu. Uczniów zastał dosyć zaniedbanych, jeśli chodzi o ich osiągnięcia edukacyjne: dla Gärtner’a na pierwszym planie było uaktywnienie uczniów w okresie wojennym (zbieranie kartofli dla żołnierzy, wpajanie im ideologii hitlerowskiej). Był on Kierownikiem Miejscowej Propagandy NSDAP. Przy szczególnych okazjach ubierał partyjny uniform. W czasie wojny chodziły do leśniowskiej szkoły również dzieci z Sudołu i Leśniowa Małego; nie trwało to jednak długo.

           

          Nauczyciel Rau obiecał swoim uczniom, że po świętach Bożego Narodzenia 1944 roku, wezmą się solidnie do pracy i nadrobią wszystkie zaległości. Obietnicy jednak nie dotrzymał: 4.1.1945 zmarł całkiem niespodziewanie nasz pan Willi Rau. W drodze na dworzec do Nietkowa zsiadł z rowera przed nietkowską górką i zemdlał. Adolf Steicke, który przejeżdżał obok, chciał mu pomóc, jednak było już za późno. Willi Rau został pochowany w swym rodzinnym mieście, w Nowej Soli.

           

          Nauczyciel Artur Kusche, podobnie jak Willi Rau, pozostał najbardziej w naszej pamięci. Pochodził on z miejscowości Lähn, która leży w Górach Karkonoskich. Do Leśniowa przybył w roku 1930 jako młody nauczyciel. Uczył „maluchy“, czyli klasy:

          1, 2, 3 i 4 w budynku starej szkoły.

           

          Pan Artur Kusche szybko się ożenił; jego żona pochodziła z Ukrainy - mieli czworo dzieci. Jego pasją było myślistwo – lata spędzone w Leśniowie Wielkim i Drzonowie, dokąd przeprowadził się w roku 1937/1938 zaliczał do najpiękniejszych w swoim życiu. Podczas wojny był Oficerem Frontowym z odznaczeniami (Niemiecki Złoty Krzyż). Po wojnie często podróżował do Kanady, by odwiedzać swe córki. Zmarł w roku 1995 w wieku 93 lat w Holzhausen (Hessen).

           

          1. - w tym roku połączono szkołę katolicką z ewangelicką. Katoliccy uczniowie doszli do naszej szkoły razem z nauczycielem Josefem Fietzek, który przejął najmłodsze klasy. Był to nauczyciel bardzo lubiany.


          Czym musieli zajmować się uczniowie w latach wojennych:

          • zbieranie przydatnych rzeczy (materiały, żelazo, papier, metal)

          • sadzenie krzewów morwy

          • hodowla larw jedwabnika (w czasie wojny produkowano z jedwabiu spadochrony dla żołnierzy)

          • zbieranie ziół i grzybów

          • sadzenie drzew

          • rozprowadzanie ulotek głoszących hasła partyjne.

           

          Pozostali nauczyciele z Leśniowa Wielkiego:

          pan Menzel - bardzo dobry nauczyciel, był z nami krótko

          Hähnel Karl – na początku był stażystą w Leśniowie Wielkim, potem dostał etat jako nauczyciel w Leśniowie Małym, gdzie uczył do roku 1945.

          nauczyciel B o s c h a n n - był na pewno bardzo długo nauczycielem

          w Leśniowie Wlk.

           

  • Galeria zdjęć

      brak danych